Przyszła jesień, a z nią drastyczna zmiana pogody i jakiś taki ogólny niechciej... Też tak macie, że nic Wam się nie chce? Nic, oprócz kawy z mlekiem, no ale żeby taką wypić to najpierw trzeba wstać i tu zaczynają się schody 😂 bo z tym wstawaniem zwłaszcza rano to różnie bywa. Dopiero co grzało po 35 stopni, a teraz zaledwie od 7 do max 16 -piździ, gwiździ jak w Kieleckim. No i jeszcze, żeby nie wiało i nie padało, a tu jak na złość zapodało całym pakietem łącznie z niskim ciśnieniem. Polska złota jesień- chociaż tutaj bym się kłóciła, bo do złotej to jej trochę brakuje. I wiecie co? -Jajo 😂😂😂 Byłam zmuszona wyjąć kurtki, a torebkę wyposażyć w składaną parasolkę. Miałam dziś pisać recenzję, ale zgadnijcie co się stało.... No nie chcę mi się noooo. Pomyślałam, że dawno nie było takiego luźnego wpisu o tak zwanej dupie Marynie, więc powstał tekst o jesieni. "Kocham" jesień, bo, gdy rano wstaję, podchodzę do okna i depresji dostaję. Ta niebiańska aura